WRZESIEŃ – Tajemnica krzyża
Wrześniowe święto Podwyższenia Krzyża św. i wspomnienie Matki Bożej Bolesnej skłaniają nas do rozważania tajemnicy Odkupienia. Kierujemy wzrok na krzyż, znak naszego zbawienia, w którym najpełniej objawiła się miłość Boga do człowieka. „Witaj drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata„. Krzyż jest obecny również w naszym życiu. Pan Jezus mówi wyraźnie: Jeśli kto chce iść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Mówi także do nas: Kto nie bierze swego krzyża a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien (Mt 10, 38). Jesteśmy wezwani do przyjmowania krzyża, który zawsze pozostaje w naszym życiu tajemnicą. Wiemy, że przyjmując świadomie krzyż i łącząc go z cierpieniami samego Chrystusa, uczestniczymy w zbawieniu świata.
Takiego rozumienia krzyża i cierpienia bł. Celina Borzęcka uczyła się w szkole Jezusa. Pociągała ją również prawda słów zapisanych przez św. Piotra Apostoła: Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście cieszyli się i radowali przy objawieniu się Jego chwały. (1 P 4, 13). Współcierpienia z Jezusem uczył Matkę Celinę także jej przewodnik duchowy, O. Piotr Semenenko. Bł. Matka Celina zapisała: Ojciec dużo mówił o naszym współcierpieniu z Panem Jezusem, czyli o naszym dopełnianiu cierpień Pana Jezusa. On przewidział wszystko dla każdego z nas, więc czeka dopełnienia naszego. Snując dalej refleksję nad prawdą o cierpieniu w naszym życiu bł. Celina napisała do jednej z sióstr: każdy rodzaj cierpienia Pan Jezus przewidział dla każdego z nas. I czeka dopełnienia naszymi cierpieniami Jego cierpień, oczekuje współcierpienia zbawiającego, odkupującego.
Matka Celina może być dla nas przykładem w podejmowaniu krzyża. Po szczęśliwym okresie dzieciństwa i młodości, doświadczyła niemal wszystkich odmian cierpienia. Były to choroby i śmierć osób najbliższych: rodziców, rodzeństwa, męża, trojga dzieci oraz cierpienia spowodowane kłopotami materialnymi czy poczuciem osamotnienia. Jej zapisy duchowe czy listy do córki Jadwigi i sióstr świadczą, że trudne doświadczenia starała się przyjmować jako wyraz woli Bożej, łączyć je z cierpieniami Chrystusa i nawet dziękować za łaskę krzyża. Przeżywając jedno z takich doświadczeń Bożych napisała: Stan mojej duszy – głębokie przygnębienie. Uciekam się do Ogrójca, do Jezusa boleścią zgniecionego, współcierpiąc z Nim. Gdyby nie ta laska, wytrzymać by nie mógł człowiek cierpień nieopisanych. Choć nie było łatwo, miała ufność w Bogu: To wszystko wobec Boga jest niczym, a tylko cierpieniem, którego On chce dla nas w tej chwili (…) We wszystkim widzę wolę Bożą, która się na lepsze dla nas obróci (…) Chyba nieświadomą trzyma mnie Pan Jezus na krzyżu swoim, bo nawet nie wiem, czy go podejmuję z poddaniem się. Liczne fragmenty listów Matki Celiny do sióstr świadczą o jej dzieleniu się łaską zrozumienia tajemnicy krzyża. Pisała: Może Pan Jezus uświęca cię cierpieniem, chce nauczyć cierpliwości (…), jesteś chora, bo On na teraz tak chce dla twego dobra (…). Przyjmijmy cierpienia, które Bóg sam zsyła. Przyjdą one, ach przyjdą! (…) Pan Jezus chce, byśmy do Niego i Jego Męki się zbliżyły. (…) W tej chwili czujemy się przywalone krzyżem, za który jednak dziękować trzeba, bo Pan Jezus wie, co z nami robi. Ale ciężko i coraz ciężej (…). Jednak szukajmy mocy u stóp krzyża (…). Dziękujmy Panu za cierpienia i ciernistą drogę na Jego chwałę i złóżmy u Jego grobu z wiarą i nadzieją to, co boli. Po nagłej śmierci 43-letniej córki, Matki Jadwigi napisała: Bardzo mi pusto, samotnie i krwawo na duszy – módlcie się za mnie (…). Próbując odnieść swoje doświadczenie do Maryi współcierpiącej pod krzyżem, Matka Celina napisała: Ciężar krzyża nie pozwala mi pisać i wyrazić, co czuję (…). Czy jest boleść nad moją boleść? – ale ofiarowałam Matce Bolesnej za Zgromadzenie. Choć te słowa bł. Celina kierowała do sióstr założonego przez siebie Zgromadzenia Zmartwychwstanek, możemy z ich mądrości zaczerpnąć coś dla naszego życia. Wprost niezwykłą siłą przekonania tchną słowa zapisane przez Matkę Celinę na parę miesięcy przed śmiercią: Do końca życia dusza [która szuka Boga] poddaje się trudom, walcząc z doświadczeniami, które Bóg dla jej zbawienia dopuszcza i tym sposobem dochodzi do ukochania krzyża. (..) Każde życie jest męczeństwem, skoro za wołaniem Pana wybrałyśmy drogę krzyża – dla Niego (26.05.1913 r.). Tak zapisana prawda, wypływająca z osobistego doświadczenia Celiny, w przedziwny sposób łączy się ze słowami Ojca św. Benedykta XVI wypowiedzianymi 28 października 2008 r., czyli następnego dnia po jej beatyfikacji: Nie wszyscy (…) wezwani są do krwawego męczeństwa. Istnieje jednak męczeństwo „bezkrwawe”, które jest nie mniej znamienne, jak męczeństwo Celiny Chudzińskiej-Borzęckiej, żony, matki rodziny, wdowy i zakonnicy.. (…) jest to milczące i heroiczne świadectwo wielu chrześcijan, którzy żyją Ewangelią bez kompromisów, wykonując swoje obowiązki i wielkodusznie oddając się posłudze ubogim. To męczeństwo zwyczajnego życia jest także ważne w zeświecczonym społeczeństwie naszych czasów.
Niech rozważanie o tajemnicy krzyża pomoże nam w podążaniu za Chrystusem, w codziennym podejmowaniu różnych krzyży i doświadczeń, które niesie życie.