Uroczystość w dniu 2 maja 2008 r.
główny celebrans
– Ks. Abp Tadeusz Kondrusiewicz, metropolita mińsko-mohylewski
w koncelebrze – Ks. Bp Alexander Kaszkiewicz z Grodna i wielu kapłanów
W uroczystości brała udział Przełożona Generalna, Matka Dolores Stępień i Radne Generalne: S. Dorota Zygmunt, S. Alexandra Jazwinski i S. Maria Maksymilla Szlas oraz trzech zmartwychwstańców z Polski. Byli także klerycy Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie.

Modlitwa poświęcenia kapliczki – Ks. Abp Tadeusz Kondrusiewicz

Dziękczynną uroczystość rozpoczynamy od poświęcenia tej kapliczki i od pokropienia zabranego tutaj ludu wodą święconą. Niech ten obrzęd przypomina nam chrzest. Żałujmy w czasie tego obrzędu za nasze grzechy, abyśmy mogli z czystym sercem uczestniczyć w tej Eucharystycznej Ofierze.
„Boże, Ty chciałeś wszystko pociągnąć do swojego Syna Jezusa Chrystusa, złożonego na ołtarzu krzyża, przeniknij łaską z nieba swoich wiernych, którzy poświęcają Tobie tę kaplicę. Gdy będą się w niej gromadzili, obdarz ich pokarmem Eucharystycznym i przez działanie Ducha Świętego przemieniaj ich z dnia na dzień w Lud Tobie poświęcony. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen”.

Homilia – Ks. Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz

„Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity …” (J 15, 5).
Umiłowani w Chrystusie Panu, Bracia i Siostry !
Te słowa, które słyszeliśmy przed Ewangelią jak najlepiej wyrażają te uczucia i myśli, z jakimi gromadzimy się dzisiaj, poświęcając tę kapliczkę ku czci bł. Celiny Borzęckiej. Bo właśnie w niej w sposób bardzo konkretny zrealizowały się te słowa Zbawiciela. Ona, ta, która pochodzi z ziemi białoruskiej, ta, która urodziła się pod Orszą i ta, która tutaj, na tej ziemi wzrastała do świętości, aby potem, po tej tragedii, jaka wydarzyła się w jej rodzinie po śmierci jej męża, znowu powziąć na nowo tę myśl stania się zakonnicą i nie tylko zakonnicą, ale założycielką Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek. Założyć zgromadzenie dlatego, aby realizować ten wielki charyzmat wychowania młodzieży, przede wszystkim dziewcząt, charyzmat, który musiałby prowadzić człowieka do jego duchowego zmartwychwstania. Bez tego wewnętrznego zmartwychwstania nie możemy mówić o zmartwychwstaniu narodów, nie możemy mówić o zmartwychwstaniu całego świata, całych kontynentów. Bo my stanowimy te kontynenty, my stanowimy te narody i od tego, jakim jest człowiek – takim jest i naród. Jakim jest każdy konkretny człowiek – takie jest społeczeństwo. Ona to rozumiała ponad sto lat temu. I dzisiaj śpiewamy hymn „Magnificat”, śpiewamy „Te Deum” sławiąc Boga za to, że powołał do życia opatrznościową osobę, osobę na miarę wezwań tamtego czasu, ale również i naszego czasu. Ona dobrze wiedziała, że tylko będąc w Chrystusie, ona może przynieść te wielkie owoce, owoce będąc żoną, troszczącą się o rodzinę, o męża, matką, a potem założycielką zgromadzenia, które dzisiaj jest rozsiane po całym świecie, które również dzisiaj pracuje na Białorusi, w witebskiej diecezji. Ona wiedziała dobrze, że tylko wtenczas, kiedy będzie otrzymywała ten sok – jeżeli tak można wyrazić – łaski Bożej, który pochodzi od Chrystusa, będąc gałązką tego wielkiego drzewa, którym jest sam Chrystus, będzie mogła również przynosić te owoce życia duchowego, owoce, które zmieniają świat.
Dzisiaj można postawić sobie pytanie, czy człowiek który żył ponad sto lat temu, czy jego idee, czy jego myśli, czy jego charyzmat, z którym działał, jest aktualny w naszych czasach ? Świat się zmienia błyskawicznie. Dzisiaj nie możemy sobie wyobrazić świata bez komórkowego telefonu, bez internetu, bez samolotów, które szybko nas przenoszą z jednego kontynentu na drugi. Kilkadziesiąt lat temu nie było internetu, telefonów komórkowych, samoloty nie były takie szybkie, jak obecnie, itd. Życie się zmienia. Ale w tym stale zmieniającym się życiu na zawsze pozostają te same normy, które dał nam Pan Bóg, prawo Boże, prawo kościelne. Świat się zmienia, ale żadna jota, żadna litera z prawa Bożego nie będzie zmieniona, bo jest to prawo Boże, dane dla nas, dla człowieka. Dlatego – aby człowiek nie zbłądził w tym życiu, aby człowiek szedł tą drogą, którą wyznaczył mu Pan Bóg, żeby zachował prawo Boże – trzeba być w tym krzewie winnym, trzeba być złączonym z Chrystusem. Pierwszy raz złączyliśmy się z Nim na chrzcie św., ale dalej łączymy się poprzez sakramenty św., przede wszystkim poprzez Eucharystię, łączymy się poprzez życie kościelne, łączymy się poprzez słuchanie Słowa Bożego i życie tym Słowem.
Obecny rok w programie duszpasterskim, jaki przyjęła Konferencja Biskupów naszego kraju, jest Rokiem Biblii. „Słowo Boże jest źródłem naszej nadziei” – jest to hasło tego roku duszpasterskiego. Coraz więcej mamy możliwości poznać Słowo Boże, w coraz większej ilości kościołach są kursy Biblii, coraz więcej możności również i w środkach masowego przekazu poznać o Bogu, o Biblii, ale czy rzeczywiście to Słowo Boże jest w nas, w naszych sercach, szczególnie w sercach młodzieży, tak aktualne, jak ono było aktualne dwa tysiące lat temu. Jest to to samo Słowo, które musi zmieniać tak samo człowieka, jak zmieniało przed dwoma tysiącami lat, jak ono zmieniło prostych rybaków galilejskich, jak ono zmieniło Szawła, który stał się Pawłem i zmieniło wielu, wielu innych. Dziś na Białorusi ono tak samo musi zmieniać, a nie tylko wejść w jedno ucho a wyjść przez drugie. Nie musi być tylko tym, co nas zachwyca, może jako poezja, czy może jakaś księga historyczna, bo to jest Słowo Boże dane dla nas, Słowo, w którym jest nasza nadzieja, Słowo, które musi nas przyprowadzić do wiary i tę wiarę dalej wzmacniać. Dzisiaj musimy siebie spytać, jakimi my chrześcijanami jesteśmy ?
W ubiegłą niedzielę słyszeliśmy w Ewangelii słowo Chrystusa: „Ja poproszę mego Ojca i Ojciec pośle Ducha Świętego. Świat Go nie przyjmie”. Co to znaczy – świat Go nie przyjmie? Nie przyjmie świat, który żyje tak, jakby Pan Bóg w ogóle nie istniał. Jeżeli ja nie znam chemii to ja nic nie powiem o reakcjach chemicznych, które nauka ta dla nas przedkłada, o jakiś wzorach chemicznych, itd. Jeżeli ja nie znam astronomii, ja nic nie powiem o gwiazdach. Jeżeli nie jestem specjalistą od dzieł sztuki, ja przejdę obok jakiegoś obrazu, podczas gdy specjalista będzie stał godzinami i nie można go oderwać. Tak samo ten, kto nie zna Boga, ten kto żyje tak, jakby Pana Boga nie było, jakby Bóg w ogóle nie istniał, ten nie przyjmie Ducha Świętego. Ale Duch Święty jest potrzebny dla nas, bo On nas prowadzi w nowe życie, bo On dopomaga nam zmienić się. Tym Duchem żyła bł. Celina.
A jaki jest dzisiejszy świat? Tak – w naszych kościołach jest dużo ludzi, tak – na uroczystości przychodzi dużo ludzi, nawet i dzisiaj my widzimy na tym polu, jak wielu ludzi się zebrało. Ale czy nasze życie jest wyrazem tej wiary, czy poza progiem kościoła my rzeczywiście jesteśmy chrześcijanami, takimi, jakimi chce nas widzieć Pan Bóg, chce nas widzieć Kościół święty? Może tylko przychodzimy na te uroczystości czy do kościoła na niedzielną Mszę św., jak na jakąś wycieczkę. Może jesteśmy tylko tymi niedzielnymi chrześcijanami. Ojciec św. Benedykt XVI przebywając niedawno w Stanach Zjednoczonych, podjął przed Episkopatem Stanów Zjednoczonych ten problem mówiąc, że nie może nazywać się prawdziwym chrześcijaninem ten, który w niedzielę modli się a w powszednie dni postępuje tak, jakby Boga nie było. Nawet przyjmuje prawa, które godzą w prawo Boże, występują przeciwko niemu. A tego jest wiele, tego jest wiele w naszym życiu. Dwa tygodnie temu Rada Europy podejmuje ustawę, w której zachęca kraje Europy, w których zabroniona aborcja albo w jakiś sposób ograniczona – legalizować aborcję, wszystko musi być wolno, kobieta decyduje, a więcej nikt. I to się robi rzekomo w imię praw człowieka. Tu trzeba powiedzieć – w imię prawa na bezprawie. Na bezprawie, bo ten człowiek, który jest jeszcze w łonie matki, jak on może bronić się. A do tego nawołuje dzisiejszy świat w imię praw człowieka. Nawołuje w sposób demokratyczny.
A jaki kryzys przeżywa dzisiaj rodzina. Jest rozbita. Rodzina dzisiaj coraz częściej nie jest rodziną w ścisłym tego słowa znaczeniu. Kiedyś zbierała się rodzina: ojciec, matka, dzieci za stołem. Dzisiaj – po obiedzie czy kolacji dzieci szybciutko biegną, każdy do swego pokoju i siedzą w komputerze. Na co patrzy dziecko, czym się zajmuje, nikt tego nie wie. Gdzie jest syn, gdzie jest córka rodzice też nie wiedzą za bardzo. Dzisiaj rodziny są rozbite i to też w imię wolności. Wobec tego trzeba przytoczyć słowa z Ewangelii. Kiedy Chrystusa faryzeusze spytali czy wolno oddalić żonę On powiedział, że to co Pan Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Ale przecież nam Mojżesz pozwolił. Pozwolił, bo zatwardziałe wasze serca. Słowo „zatwardziałe” w języku greckim oznacza – sklerokardia czyli skleroza. Wszyscy boimy się tej choroby, bo jest jedną z najcięższych chorób. Skleroza duchowa dzisiaj poraziła człowieczeństwo i również ona jest wielkim niebezpieczeństwem dla nas wszystkich. Wszystko dzieje się w imię wygody człowieka.
My cieszymy się z osiągnięć nauki i na pewno dzisiaj bardzo wiele mówi się, dyskutuje się na Białorusi – budować elektrownię atomową czy nie budować. Wszyscy wspominają czernobylską tragedię sprzed dwudziestu dwóch lat. Wspomina się również Hiroszimę i Nagasaki, gdzie w 1945 roku były zrzucone pierwsze bomby atomowe, itd. Sprawa jest skomplikowana. Tym bardziej, że swojej energii nie ma i trzeba coś robić. Ale tutaj jest sprawa moralna. Kiedy wydarzyła się tragedia w Czernobylu to w ciągu kilku dni w ogóle nic nie mówiono. Wszystko jest dobrze, ludzie idą na demonstracje pierwszomajowe, kiedy trzeba było ratować człowieka. Wszystko tylko dla siebie, a że ktoś obok i jak żyje, o tym się nawet prawie nie pamięta. Indywidualizm zamiast miłości bliźniego. Coraz częściej egoizm przelewa się w nasze życie i opanowuje wszystko.