Recytacja

Witraż w kaplicy w klasztorze Zmartwychwstańców w Rzymie

Prób to zatem nie koniec,
bo trzeba aby, to co się rodzi,
rodziło się w bólu,
by rzeźbione było udręką,
łzą, niezrozumieniem i męką.

Trzeba, by dzieło to wyrosło z krzyża –
co go nazwano hańbą i zgorszeniem.
Zrozumieć i pokochać cierpienie,
iść po kamieniach, ostach i cierniach –
to nie zmieniać planów Boskich.
Nie wolno myśleć o szczęściu zbyt łatwym
ani o życiu prostym,
bo Królestwo Jego nie jest z tego świata,
więc wzgardzi dziełem świat i ziemia.
Ciemności pojawią się na wszystkich drogach,
lecz to znak niezawodny – że to dzieło jest Boga.

Komentarz

6 styczeń 1891 rok. Celina i jej córka Jadwiga składają śluby wieczyste. W tym też dniu w Kościele zaistniało Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego. Przy powstawaniu nowych fundacji znów nie brakuje przeszkód i zdarzeń ciemnych, które, zdawałoby się, powinny przynieść gęste chmury zwątpienia, ale Celina wiary nie traci, a posłuszeństwo jest jej siłą na wszystko.
Młode Zgromadzenie podąża wszędzie tam, gdzie istnieją naglące potrzeby: do ochronek, szkół, szpitali, a także do innych zaborów i za Ocean. Sięga wszędzie tam, gdzie człowiek spragniony jest Boga i miłości.

Misją Zgromadzenia staje się głównie odrodzenie kobiety, wykształcenie dziewcząt, a przez to odrodzenie moralne narodu. Celina spieszy posłusznie tam, gdzie Kościół potrzebuje posługi założonego przez nią dzieła. Siostry zmartwychwstanki służą w Polsce: w Kętach, Częstochowie, Warszawie, na misjach w Bułgarii (obecnie już nieistniejącej) i niedawno powstałej misji w Tanzanii. Siostry pracują za granicą: w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Argentynie i Australii. Żadne trudności, często przecież skrajne ubóstwo nie powstrzymywały Celiny, by być nieustannie do dyspozycji Kościoła.
Celina ciągle modli się:

Figura Zmartwychwstałego w muzeum w klasztorze Zmartwychwstanek w Rzymie

Boże, pozwól, abyśmy nigdy w Ciebie nie zwątpiły,
aby wszelkie zło, które dopuszczasz,
wytrzymane z mocą i poddaniem się,
posłużyło na chwałę Twoją, bo to cel nasz jedyny,
to kotwica nadziei.
Niech się jej trzymamy do końca,
bo chociaż ze wszech stron przepaść i nieudanie się;
Ty nam zostajesz, Ty niezawodnie prowadzisz.

Komentarz

W 1906 roku umiera nagle w Kętach Matka Jadwiga – współzałożycielka i zdaje się, że już większych prób być nie może. Ale i tę Celina przyjmuje po bohatersku, spokojnie, bez rozpaczy. Tyle już przecież bliskich osób złożyła w sercu Miłości. Więc i tę najbliższą teraz podporę i zgaszoną nadzieję składa posłusznie Bogu, którego kocha od zawsze nade wszystko.
Modli się:

Pragnę krzyż miłośnie objąć,
ukochać w każdej chwili, co Bóg daje:
smutek i radość –
Niech wszystko Pana chwali.

Recytacja

Krzyż w klasztorze Zmartwychwstańców w Rzymie

Więc kolejna włócznia,
kolejne ostrze w serce się wbiło –
to znak pewny – że w pobliżu kroki stawia Miłość.
Przyszła zabrać nadzieję i podporę,
bo może to przeszkadza jeszcze pełnej ufności,
a może Bóg zerwał już dojrzały owoc w miłości.

Przyszedł tylko po to, co od wieków Jego było,
co rosło tęsknotą ogromną,
dlatego Celina duszę ma przytomną,
choć zbolałą – oddaje najdroższy ten skarb śmiało.
Wciąż słyszy tamten z młodości – pociągający ją głos z nieba –
Wolę Bożą – ukochać najwięcej, Celino, trzeba.

Komentarz

26 październik Kraków 1913 rok, niedziela. Ponownie do drzwi puka ta sama Miłość. Teraz Celina nie ma już nic do oddania prócz siebie samej – i dojrzałego w miłości życia. Czyni to w ostatnim akcie posłuszeństwa, szczęśliwa, a oddanie to pieczętuje milczącym wyznaniem:

W Bogu na zawsze szczęście!

Recytacja

Biją dzwony, zwołując
wiernych do kościoła.
Anioł stoi na wieży i na ucztę woła.
W niedzielny poranek
ludzie pełni wiary
niosą Jezusowi
swoje życia dary.
A w krakowskim pokoju
z krzyżem na ramionach
ugina się Celina,
w cierpienie wtulona,
wspominając może
ów tamten Poranek,
otoczona wkoło
wieńcem Zmartwychwstanek.
I widziała może wtedy
światło w tamtym grobie,
kiedy nieraz stała
w smutku i żałobie
i słyszała może – Ty, wierna Celino,
idź z nadzieją do tych,
co w rozpaczy giną,
nieść radość przeżytą
duszom dla pociechy,
niech nie rozpaczają – już zgładzone grzechy.
Mów to teraz duszom – takim od powicia
zmartwychwstawać trzeba teraz, już za życia.
Wszystko takie żywe
przed oczyma stoi,
mężna tak Celina
śmierci się nie boi.
Przez całe to życie
z Oblubieńca sztandarem
umierała sobie,
ożywiając wiarę.
Teraz śmierć nie wrogiem,
lecz ścianą do raju,
Aniołowie Pańscy
szybko się zbliżają
i promienie świecy,
zda się, jakoś bledną,
Celina rzekła słowa:
Aby były jedno!
Nagle przejmująca cisza –
to Oblubieńca wejście
odeszła z wyznaniem:
W Bogu na zawsze szczęście!

Przygotowała: s. Maria Karmela Zielińska CR