Recytacja

Figura Zmartwychwstałego w klasztorze w Warszawie na Żoliborzu

A wtedy wywiódł jej serce
na dolinę smutku,
postawił na szczycie bólu i rozdrożach
i w najgłębszym kątku
żarliwego, młodzieńczego serca – szeptał:
taka jest wola Moja – Boża.
A wtedy serce chciało
jakby z bólu pęknąć,
jakże chciało się w tej strasznej samotni płakać
niemal w głos szlochać –
a On nie przestał mówić:
Wolę Bożą pełnić trzeba
i trzeba ją bardzo kochać.

Komentarz

Małżeństwo z Józefem Borzęckim zostaje więc zawarte. Celina nie pokazuje nigdy swojego bólu, ale sprawdza się jako wierna, oddana i kochająca małżonka. Józef nazwie ją w przyszłości prawdziwym Aniołem. Bóg obdarzył Celinę i Józefa czwórką dzieci. Dwoje z nich krótko radując swą obecnością szczęśliwych rodziców, umiera w dzieciństwie. Z powodu tych niespodziewanych odejść dwojga maleńkich dzieci Celina cierpi niewymownie – jak tylko cierpieć może serce matki. Lecz nie zatrzymuje się na cierpieniach swoich, ale poddaje się posłuszeństwu, będąc uległą woli Boga.

Wychowaniu dwóch swoich córek poświęca całą swoją uwagę – czas i trud. Pragnie duszą kochającej wzorowej matki, ale i zarazem wiernej, gorliwej służebnicy Pańskiej, jak najlepiej zrealizować powierzone jej dzieło kształtowania dusz ludzkich. Ma świadomość budowania tych świątyń dla chwały Bożej, dlatego w niczym nie zaniedbuje świętego obowiązku. Starsza córka Celina nazywa matkę Wielkim Skarbem.

Kaplica adoracji w kościele św. Joachima in Prati w Rzymie

Recytacja

Otrzymała Celina w darze
żywe kwiaty – cztery tajemnice,
a wszystko to jest własnością Tajemnicy najpiękniejszej,
co ziemię ogarnia potęgą swą i wszechmocą.
Był przy niej cały czas z miłością swoją i mocą.
Wręczył jej cztery znakomite dary
i zażądał wiary,
gdyż dwóch zapragnął oddania,
by sprawdzić żar miłowania.
Oddała dwa delikatne pąki,
godząc się na ból rozłąki,
wiedząc, do Kogo należą.
Błogosławieni, którzy mimo bólu wierzą;
szczęśliwi – płaczący.
Bóg te dwa pączki życia
ze swoim życiem połączył.
Ale są dwa jeszcze – Celina będzie je chować
żarliwie dla tej samej Tajemnicy –
dla Tego, co na pustyni jej serca
wciąż przebywa.
Nic jej uwadze nie uleci –
to są Miłości dzieci,
więc i kształtować je trzeba dla prawości,
by się stały godne tak wielkiej Miłości.

Komentarz

Szczęśliwe chwile Celiny przeplatane są przykrymi próbami. Niewątpliwie Pan próbuje tę duszę i hartuje do zadań większych. W progach domu państwa Borzęckich znów staje Anioł z czarą cierpienia. Nieuleczalna choroba paraliżu dotyka Józefa. Na barkach Celiny spoczywa odtąd cały trud utrzymania domu – jest teraz jedyną siłą i oparciem dla wszystkich.

Recytacja

Obraz św. Joachima w kościele św. Joachima in Prati w Rzymie

I znów niebo się zachmurza,
w duszy ciemności stanęły,
coś się stanie – idzie burza!
A odchodząc pozostawi po sobie ślady,
wokół wód strumienie
to łzy – pozostawione przez cierpienie.
Ale Celina ma serce Anioła,
więc tylko cichymi łzami
do Boga swego woła,
rozchylając się jak kielich
na przyjęcie łask trudnych –
zatem Bóg wypełnia go po brzegi,
dając jej udział w kielichu Jezusa,
rozumie to jej słuchająca dusza.
Staje z otwartą dłonią,
by i ją też Bóg wypełnił miłosierdzia czynem
jak niegdyś młodziutką jeszcze dziewczynę.

Napełnia ją Ten, który nigdy nie był dla niej daleki,
kochająca Celina staje się stróżem delikatności,
słodkim Aniołem opieki.

Komentarz

Kolejne wejście śmierci pozostawi pustkę ogromną w sercu dzielnej kobiety. Nieuleczalna choroba przecina nagle nić życia Józefa Borzęckiego. Znowu ten najbliższy jej skarb składa Celina w dłoniach Miłości – z poddaniem woli, umiłowaniem posłuszeństwa z wiarą, że wszystko najlepsze, co z ręki Boga pochodzi.