PRZEDDZIEŃ BEATYFIKACJI
Beatyfikacja matki Celiny zachęca
do kontynuowania osobistej drogi do świętości
Homilia podczas Mszy św. w przeddzień beatyfikacji Celiny Borzęckiej
Flp 3, 8-14; J 20, 11-18
-
1.Oto jest dzień, który dał nam Pan, radujmy się w nim! Cieszymy się razem ze wszystkimi siostrami zmartwychwstankami: z matką Dolores, z członkiniami kurii generalnej, przełożonymi prowincji i siostrami tu obecnymi ze wszystkich sektorów geograficznych zgromadzenia. Cieszymy się razem z członkami rodzin, przyjaciółmi, dobrodziejami sióstr i apostołkami zmartwychwstania. Dzisiaj ojcowie i bracia zmartwychwstańcy, reprezentowani tutaj przez ks. Norberta, przełożonego generalnego, i członków kurii generalnej, dzielą radość sióstr razem z księżmi tu obecnymi.
Oto jest dzień, który dał nam Pan. Niech Lud Boży naprawdę się raduje! Módlmy się także żarliwie podczas tej Mszy św. wigilijnej, abyśmy mogli wejść w pełne łaski misterium beatyfikacji matki Celiny Borzęckiej, założycielki sióstr zmartwychwstanek.
- Zebraliśmy się w tym pięknym kościele parafialnym św. Joachima in Prati. Jest to kościół papieski, gdyż był darem dla papieża Leona XIII i nazwany został na jego cześć (Gioacchino Pecci) z okazji jego 50-lecia kapłaństwa. Dwadzieścia siedem krajów składało ofiary na tę świątynię i czternaście z tych krajów ufundowało indywidualne kaplice, aby upiększyć kościół. Dziś tu są obecni ludzie z niektórych tych krajów: z Italii, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Irlandii, Hiszpanii, Francji, Brazylii i Portugalii. Wkrótce po wybudowaniu kościół był oddany pracy duszpasterskiej ojców redemptorystów w 1898 roku, a siedem lat później, 1 czerwca 1905 roku, papież św. Pius X ustanowił tu parafię św. Joachima in Prati. Wspominam to dlatego, że w tym samym czasie matka Celina i siostry zmartwychwstanki budowały dom macierzysty zgromadzenia w Rzymie na via Marcantonio Colonna, kończąc budowę w roku 1902. Od początku matka Celina i siostry włączyły się w życie parafii. Siostry służyły jako katechetki, zakrystianki i brały czynny udział w uroczystościach parafialnych. Ze swej strony ojcowie redemptoryści służyli okresowo jako kapelani klasztoru i jako doradcy dla sióstr, okazyjnie nawet dla matki Celiny.
Dzisiaj dziękujemy Bogu za wpływ formacyjny parafialnej wspólnoty wiary na matkę Celinę i siostry zmartwychwstanki. Dziękujemy Bogu za pozytywny stosunek między parafią i siostrami. Niech Pan błogosławi ojcom redemptorystom, którzy nadal służą w parafii św. Joachima.
Muszę się przyznać, że zastanawiałem się, czy matka Celina miała specjalne miejsce w swoim sercu na nabożeństwo do św. Joachima i św. Anny. Oni także byli rodzicami i dziadkami. Faktem jest, że cud uznany do beatyfikacji matki Celiny był uzdrowieniem jej prapraprawnuka – Andrzeja Mecherzyńskiego-Wiktora.
Podziwu godny jest fakt, że w łonie św. Anny jej córka Maryja była niepokalanie poczęta; Ona, która od całej wieczności była wybrana na Matkę Pana naszego. Myślę, że dobrze jest przypominać sobie, że Konstytucje sióstr zmartwychwstanek wzywają siostry do specjalnej miłości do Maryi, Niepokalanie Poczętej Dziewicy, Matki Boga, i do wielkiej ufności w Jej specjalną opiekę i pomoc. Reguła życia sióstr nadal mówi: „W swoim osobistym życiu, jak i w służbie innym, będziemy wiernie naśladowały Służebnicę Pańską. Zapatrzone w Maryję, będziemy kształtować w sobie na Jej wzór ducha modlitwy”. Niech Maryja, Matka naszego Pana, będzie z nami teraz, kiedy sprawujemy tę Eucharystię przed beatyfikacją, w tym kościele.
- Nasza celebracja beatyfikacji matki Celiny, jej życia i świętości jako założycielki sióstr zgromadzenia, które jest poświęcone tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa, daje nam okazję do rozmyślania na nowo nad teksami Pisma Świętego, opowiadającymi o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa i znaczeniu Misterium Paschalnego naszego zbawienia. Często słyszałem, że matka Celina miała specjalne nabożeństwo do Marii Magdaleny. Dzisiejsze czytanie z Ewangelii św. Jana ukazuje nam jeszcze raz miłość Marii Magdaleny do Jezusa – jej cierpienie przy śmierci Pana i z powodu utraty Jego obecności fizycznej. Płacząc nad grobem, słyszy słowa Jezusa: „Kogo szukasz?”. Chciałbym zasugerować, abyśmy dzisiaj przyjęli te słowa Jezusa do serc naszych. Kogo szukamy dzisiaj w naszym życiu i działalności… jako siostry zmartwychwstanki, jako biskupi, księża, osoby konsekrowane lub osoby świeckie w Kościele?
Maria Magdalena poznaje Jezusa Zmartwychwstałego, gdy On ją woła po imieniu. Ewangelia przypomina nam, że Bóg woła każdego z nas po imieniu, indywidualnie, i to stwarza tę wielką różnicę! Bóg powołuje nas do bycia i życia. W tajemnicy opatrzności Bożej Bóg powołuje nas do wiary w Jezusie i do uczestnictwa w Jego życiu zmartwychwstałym. Jesteśmy powołani, aby iść za Jezusem zgodnie z naszym stanem życia. Podczas tej Mszy modlimy się specjalnie, aby każda siostra zmartwychwstanka doznała radości usłyszenia, jak Zmartwychwstały Pan woła ją po imieniu jako uczennicę, jako córkę duchowną matki Celiny.
Gdy Maria Magdalena rozpoznała Jezusa, zawołała: „Rabbuni!” (Nauczycielu!). My także możemy powiedzieć: Zmartwychwstały Panie Jezu, Ty jesteś naszym nauczycielem. Ty jesteś drogą, prawdą i życiem. Nie będziemy trzymać się Ciebie fizycznie dla własnego ludzkiego zabezpieczenia. Ufając Tobie, pójdziemy za Tobą, nasz Zmartwychwstały Panie i Nauczycielu, w drodze do Ojca Twojego i Ojca naszego.
Maria Magdalena zrozumiała, że jej spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym przynosiło ze sobą wezwanie i mandat do misji. Natychmiast poszła głosić Dobrą Nowinę Apostołom: „Widziałam Pana!” W tradycji św. Jana Maria Magdalena staje się pierwszą zwiastunką Dobrej Nowiny. Jest ona „apostołką Apostołów” (apostola Apostolorum).
Obchodzenie beatyfikacji matki Celiny przypomina nam, że życie konsekrowane ma misję do wypełnienia w Kościele i w świecie. Razem z wszystkimi ochrzczonymi osoby konsekrowane są wezwane do dawania świadectwa, że „ujrzały Pana”. Siostry zmartwychwstanki i wszystkie osoby wierzące powinny się dzielić swoim osobistym przeżyciem wiary w Zmartwychwstałego Chrystusa.
Liturgia wigilijna ma za cel wprowadzenie nas z wiarą i miłością w uroczystości beatyfikacyjne matki Celiny. Modlimy się słowami św. Pawła z Listu do Filipian: „Boże, spraw, abyśmy poznali Chrystusa i moc wypływającą z Jego Zmartwychwstania. Daj nam łaskę przyjęcia wezwania do włączenia się w tajemnicę Jego cierpienia i śmierci w nadziei, że dojdziemy do chwały zmartwychwstania”. Razem z wszystkimi siostrami zmartwychwstankami odnawiamy naszą obietnicę dążenia do tego, co jest przed nami, do mety, do jakiej Bóg wzywa każdego z nas w Chrystusie.
Jako zakończenie dobrze jest przypomnieć sobie, że jesteśmy tu po to, aby uroczyście obchodzić beatyfikację matki Celiny, a to jest jeszcze jednym etapem na drodze do ogłoszenia jej jako świętej w Kościele. Beatyfikacja matki Celiny wzbudza nadzieję i zachęca do kontynuowania naszej osobistej drogi do świętości. W życiu matki Celiny widzimy jeszcze raz, jak słuchanie słowa Bożego i uczestnictwo w sakramentach Kościoła prowadzą do świętości. I widzimy także, że Konstytucje sióstr zmartwychwstanek są naprawdę drogowskazem do świętości życia.
Muszę także się przyznać, że razem z moimi braćmi ze zgromadzenia Zmartwychwstania patrzę na beatyfikację matki Celiny jako na rodzaj potwierdzenia nauki duchownej o. Piotra Semenenki CR, naszego współzałożyciela. Ojciec Piotr był dla matki Celiny kierownikiem duchownym, któremu ufała, dla którego miała szacunek i miłość. Dzisiejszy obchód przypomina nam, że dużo możemy się nauczyć przez ciągłe studiowanie pism o. Piotra Semenenki.
Filozof Leon Bloy prawdopodobnie wyraził się kiedyś tymi słowami: „Przy końcu naszego życia ostatecznie jest tylko jeden żal: żal, że się nie zostało świętym”. Zapraszam was, aby ten obchód liturgiczny stał się gorącą modlitwą o odnowienie w sobie pragnienia świętości – abyśmy doświadczyli i dawali świadectwo, że ujrzeliśmy Chrystusa Zmartwychwstałego. Byłby to najlepszy sposób obchodzenia i zapamiętania beatyfikacji matki Celiny Borzęckiej, założycielki sióstr zmartwychwstanek.
Oto jest dzień, który dał nam Pan. Weselmy się i radujmy się w nim!
Rzym, kościół św. Joachima in Prati, 26 października 2007 r.
biskup Robert J. Kurtz CR
Hamilton, Bermuda
POSŁUSZNA MIŁOŚCI
Program słowno-muzyczny w kościele
św. Joachima w Rzymie 26 X 2007 r.
Komentarz
29 października 1833 roku w Antowilu k. Orszy na wschodnich terenach osiemnastowiecznej Polski, a obecnie Białorusi przychodzi na świat Celina z Chludzińskich – córka ziemiańskiej rodziny. Dziecko wychowuje się w klimacie o tradycjach katolickich i narodowych. Celinka ma duszę niezwykle wrażliwą na piękno i dobro. W tej tak czystej, duchowej atmosferze rozwija się jej prawy charakter. Dusza od najmłodszych lat całą swą dziecięcą mocą wyrywa się do tego piękna – Tajemnicy, której jeszcze tak dobrze nie zna, a która takim niezwykłym urokiem odbija się w otaczającym ją świecie.
Recytacja
Biegło jej serce
po łąkach malowanych,
ubranych w szatę zieleni
i złotych promieni słońca.
Czuła, że życie jej – zaczęło się,
lecz że nie ma już teraz końca.
Widziała świat piękny
roztańczony, rozśpiewany ptaków chórem –
niebo lazurowe
pociągające spojrzenie jej w górę.
I już wiedziała,
że gdzieś tu i tam w przestworzach
ukryta jest – Wielka Tajemnica Boża
Bóg Artysta
tego niezwykłego porządku
Twórca końca i początku.
Stwarza wszystko według miłości wzoru
Celina uczuła, że serce jej nie ma już wyboru.
Zrozumiała, że jej szczęśliwe życie
należy do tego Artysty całkowicie
Komentarz
Jej młodzieńcze pragnienia – pragnienia dorastającej Celiny zamknięte są w pragnieniu Tego, którego przeczuwa i poznaje od dziecka. Nosi w sobie łagodność, wrażliwość i dobroć tej Miłości, zwłaszcza ogromny pociąg do miłosierdzia, które świadczy w praktyce wszystkim potrzebującym, a tak często zbliżającym się do niej. Serce młodej dziewczyny dojrzewa do wyboru drogi, lecz ona innej nie widzi poza poświęceniem całego swojego życia Boskiemu Artyście – Bogu Miłości, którego opatrznościową rękę odgaduje wszędzie.
Modli się:
Czemu, mój Jezu,
gdy drugich nęcą rozkosze tego świata,
gdy niewinnie lubują się tym,
coś dla nich stworzył,
ja usycham za czymś lepszym,
czekam zniszczenia
powabów tego życia
i zaćmienia świata doczesnego,
a wznosząc się ponad wszystkim,
to, co najlepsze,
staje się dla mnie znikome,
to, co oko wabi,
co sercu rozkosz sprawia,
co zadowala myśl i wolę,
jakby w proch nicestwa się obraca.
Weź, Boże, wszystko, co moje
i co we mnie,
na służbę dla siebie,
a jeśli ten dar miłym Ci jest
powiększaj we mnie pragnienie miłości.
Komentarz
Rodzice wybierają jednak dla swojej ukochanej córki inną drogę realizacji powołania – małżeństwo z bardzo szlachetnym i zacnym zresztą człowiekiem Józefem Borzęckim. Co czuło serce młodej dziewczyny, kiedy musiało przekreślić tak do niedawna, zdawałoby się, plany pewne? Rezygnacja z marzeń na rzecz posłuszeństwa stała się dla Celiny kierunkiem całego przyszłego jej życia.
Modli się:
Boże!
Daj mi serce Maryi,
daj mi myśl i wolę Maryi,
przemień wszystko we mnie
w to, co Jej jest.